~*~
Była noc. Niebo przepełniały białe świecące kropki
zwane przez ludzi gwiazdami. W zasadzie zdania są podzielone. Astronomowie
twierdzą, że są to komety, filozofowie, że duszę zmarłych a dla innych ludzi
mogą być to tylko gwiazdy, które mają za zadanie świecić w nocy. Jednak dla
Rose, były one czymś więcej, sama dokładnie nie wiedziała czym ale zdawała
sobie sprawę z tego, że ich potrzebuje. Mimo uroku małych białych punkcików
dziewczyna najbardziej na świecie kochała księżyc. Może to chore, ale nie
potrafiła wyobrazić sobie bez niego życia. Był dla niej jak.. przyjaciel? A
może ojciec? A może po prostu ktoś bliski?
Sama nie wiedziała, ale czuła do niego silną więź bez której nie byłaby szczęśliwa.
Siedziała na miękkiej trawie i spoglądała w niebo. Potrafiła przebywać tutaj godzinami, jeżeli w przestworzach widziała swoich dalekich przyjaciół...se..Rose..
Sama nie wiedziała, ale czuła do niego silną więź bez której nie byłaby szczęśliwa.
Siedziała na miękkiej trawie i spoglądała w niebo. Potrafiła przebywać tutaj godzinami, jeżeli w przestworzach widziała swoich dalekich przyjaciół...se..Rose..
-Rose, do cholery! – krzyknęła Weronika przerywając dziewczynie rozmarzanie.
Popatrzyła się na nią pytającym wzrokiem.
-Halo, ziemia do Rose, jesteśmy w szkole, na lekcji geografii i mamy 5 minut na skończenie tego plakatu.
W tym momencie wróciła na ziemie. Uświadomiła sobie, że ciągle siedzi w szkole. Jęknęła cicho i błyskawicznie sięgnęła do swojego plecaka i wyjęła z niego piórnik. Rozpoczęła poszukiwania flamastrów. Denerwowało ją to, że ma tak nieporęczny i duży piórnik. Gdy go kupowała była pewna, że będzie odpowiedni ze względu na pojemność, tymczasem okazał się totalną kichą przez którą w tym momencie traciła cenny czas. Chwila, jest! Znalazła. Pośpiesznie rzuciła parę flamastrów Weronice a sama zaczęła kolorować mapki.
Mimo starań dziewczyn było już za późno. Długo oczekiwane dzwonki na przerwę zawsze cieszyły Rose. Jednak w tamtym momencie chciała żeby zadzwonił jak najpóźniej. Niestety, nie spełnił jej oczekiwań. Uczniowie wylewali się z klasy gdy ona nie miała najmniejszej ochoty z niej wyjść.
-Evans! –krzyk nauczycielki sprawił, że dziewczyna musiała przerwać pracę. –Miałyście na to całą lekcje a zrobiłyście dopiero połowę?!
Weronika chciała je wytłumaczyć jednak Rose jej przerwała:
-Przepraszam, Weronika sama zrobiła ten plakat. Nie mogłam się skupić na dzisiejszej lekcji i dopiero pod jej koniec koleżance udało się wyrwać mnie z myśli. Mogę to dokończyć w domu?
Nauczycielka pani Luiza skrzyżowała ręce i odpowiedziała:
-Dobra, ale obniżę Ci ocenę.
Ale Rose jej już nie słuchała. Ignorowała nawoływania swojej dobrej koleżanki Weroniki i szła przed siebie. Gwałtownie wbiegła po schodach i kierowała się w stronę szkolnych szafek i wtedy go zobaczyła – chłopaka który stał dosłownie naprzeciwko niej. Byli sami, tylko oni dwoje z tajemniczymi spojrzeniami.
Popatrzyła się na nią pytającym wzrokiem.
-Halo, ziemia do Rose, jesteśmy w szkole, na lekcji geografii i mamy 5 minut na skończenie tego plakatu.
W tym momencie wróciła na ziemie. Uświadomiła sobie, że ciągle siedzi w szkole. Jęknęła cicho i błyskawicznie sięgnęła do swojego plecaka i wyjęła z niego piórnik. Rozpoczęła poszukiwania flamastrów. Denerwowało ją to, że ma tak nieporęczny i duży piórnik. Gdy go kupowała była pewna, że będzie odpowiedni ze względu na pojemność, tymczasem okazał się totalną kichą przez którą w tym momencie traciła cenny czas. Chwila, jest! Znalazła. Pośpiesznie rzuciła parę flamastrów Weronice a sama zaczęła kolorować mapki.
Mimo starań dziewczyn było już za późno. Długo oczekiwane dzwonki na przerwę zawsze cieszyły Rose. Jednak w tamtym momencie chciała żeby zadzwonił jak najpóźniej. Niestety, nie spełnił jej oczekiwań. Uczniowie wylewali się z klasy gdy ona nie miała najmniejszej ochoty z niej wyjść.
-Evans! –krzyk nauczycielki sprawił, że dziewczyna musiała przerwać pracę. –Miałyście na to całą lekcje a zrobiłyście dopiero połowę?!
Weronika chciała je wytłumaczyć jednak Rose jej przerwała:
-Przepraszam, Weronika sama zrobiła ten plakat. Nie mogłam się skupić na dzisiejszej lekcji i dopiero pod jej koniec koleżance udało się wyrwać mnie z myśli. Mogę to dokończyć w domu?
Nauczycielka pani Luiza skrzyżowała ręce i odpowiedziała:
-Dobra, ale obniżę Ci ocenę.
Ale Rose jej już nie słuchała. Ignorowała nawoływania swojej dobrej koleżanki Weroniki i szła przed siebie. Gwałtownie wbiegła po schodach i kierowała się w stronę szkolnych szafek i wtedy go zobaczyła – chłopaka który stał dosłownie naprzeciwko niej. Byli sami, tylko oni dwoje z tajemniczymi spojrzeniami.
~~*~~
No to tak.
OdpowiedzUsuńProlog jednocześnie intryguje i... i nie intryguje. Takie mieszane uczucia mam.
Masz problemy z przecinkami.
Nie wiem, czy zdałaś sobie z tego sprawę, ale starałaś się nadać temu wszystkiemu taki wyniosły ton, przez co chwilami czułam się jakbym czytała jakąś lekturę :D
Wiem, na początku straszne błędy z tymi przecinkami. :<
UsuńCo do tej lektury mam to traktowc jako cos zlego?
Bo nie chcialam zeby opowiadanie wygladalo na zasadzie "Kali jesc, Kali pic"